Moneta, którą przyszło mi opisywać, należy do jednych z najtrudniej dostępnych i najdroższych w świecie numizmatyki. Na aukcjach pojawia się niezwykle rzadko i trzeba mieć naprawdę dużo szczęścia (i pieniędzy), żeby ją zdobyć. W momencie, kiedy powstała, miała być obiegową pięciozłotówką II Rzeczypospolitej, różniącą się wyglądem od istniejących wówczas jedno i dwuzłotówek; tak się jednak nie stało. W roku 1925 okazało się bowiem, że koszt produkcji takiej monety przekraczał rzeczywistą wartość nominału.

Aspekt ten nie został przewidziany przez Ministra Skarbu podpisującego odpowiednie rozporządzenie, na podstawie którego omawiana pięciozłotówka miała wejść w obieg. W związku z powyższym, żeby zapobiec jej przetapianiu przez ludzi, podjęto decyzję o zaliczeniu jej do kategorii, w której występowały wyłącznie monety próbne. Dzięki temu zabiegowi można było ją sprzedawać po cenie wyższej niż ówczesna wartość srebra. Wybito w sumie dwa tysiące sztuk tych monet, z czego jedna połowa różniła się od drugiej stemplami (wypukłe i płaskie) oraz ilością zawartych perełek (kolejno sto i osiemdziesiąt jeden). Ponadto z monet posiadających stempel wypukły wyodrębniono sto egzemplarzy, na których znalazły się inicjały prezydenta Stanisława Wojciechowskiego oraz ministra skarbu Władysława Grabskiego (S.W. – W.G.) z datą 3 maja 1925 roku.
Takie monety próbne osiągają w dzisiejszych czasach kolosalne ceny na aukcjach przeznaczonych dla kolekcjonerów, sięgające często nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Warto zauważyć, że na przestrzeni lat pojawiły się liczne odmiany tej monety. Jedną z nich jest odbitka w złocie, których na świecie jest zaledwie kilka sztuk. Dla zobrazowania wartości takiej odmiany dodam, że w kwietniu 2008 roku sprzedano podobną monetę za 218,500 dolarów. Występują również inne odmiany, jak chociażby takie bez znaku mennicy.
Kolekcjonerzy powinni mieć na uwadze, że często dochodzi do falsyfikacji omawianej pięciozłotówki, tak zwanej „Konstytucji”. Większość fałszywek tworzona jest techniką odlewu, w związku z czym nietrudno ją rozpoznać, ale są też inne, nieco trudniejsze do zweryfikowania. Dlatego też wszelkim kolekcjonerom zaleca się dogłębną analizę danej monety przed dokonaniem jej kupna – nikt chyba nie chciałby wydać kilkudziesięciu tysięcy złotych na coś, co jest prawie nic nie warte.